Stare jest piękne

Ulica Hoża w Warszawie, biorąca początek od Mokotowskiej przy Placu Trzech Krzyży, biegnąca na zachód, przecinająca Marszałkowską i kończąca bieg na Chałubińskiego. Niby zwykła ulica. Kompozycja budynków mieszkalnych z różnych epok. Od przełomu XIX i XX w. po dzisiejszą architekturę. Z daleka widoczne szklane wieżowce, jakby proroctwo Stefana Żeromskiego.

Numer 51, moim zdaniem serce ulicy, często niezauważalne przez śpieszących się ludzi, diabli wiedzą dokąd. Zabudowa z 1899 roku. Zabytkowa mleczarnia, która podobno w początkach swego istnienia pełniła m.in. funkcję gorzelni. W czasach okupacji w tejże fabryce były tajnie produkowane granatniki dla oddziałów partyzanckich. Oficerowie okupanta nawet nie wiedzieli, co się produkuje przeciw nim w ich sąsiedztwie. Po wojnie mleczarnia została upaństwowiona, pełniąc także funkcję serowarni. Późniejsza nazwa firmy to „Serwar”, czyli można się domyślić: Serowarnia Warszawska. Produkcja mleczarska i serowarska zakończyła się na Hożej w 2010 r. Na szczęście obiekt nie popadł w ruinę. Obecnie mieszczą się tam punkty gastronomiczne, teatr i inne miejsca rozrywki. Jedyną pamiątką po produkcji jest przyfabryczny mały sklepik mleczarski, ale niestety już bez firmowego sera topionego marki „Serwar”. Nie zapomnę tego znakomitego smaku.

Nie odchodząc zbyt daleko, na ulicy Emilii Plater 9, nieco w głębi podwórza, można zobaczyć inną ocalałą fabrykę. To dawna odlewnia sztućców i prawdopodobnie narzędzi chirurgicznych. Na kominie, widocznym z ulicy umieszczone są inicjały pierwszego brytyjskiego właściciela, a na bramie kamienicy, prowadzącej do fabryki, odrestaurowano dawną reklamę w języku rosyjskim, dającą świadectwo, że fabryka pochodzi z czasów Królestwa Kongresowego podporządkowanego Rosji Carskiej.

W sąsiedniej dzielnicy, na Ochocie, przy ulicy Filtrowej, jadąc tramwajem, można się poczuć, jak w podróży w czasie. Z jednej strony piękne stare kamienice, a z drugiej niemniej piękne zabudowania przemysłowe. To Warszawskie Filtry i Wodociągi z końca XIX w., które powstały przy dużym zaangażowaniu ówczesnego prezydenta Warszawy Sokratesa Starynkiewicza. Przy okazji należy wspomnieć, że ów prezydent powiększył Pragę o Szmulowiznę i Kamionek, który swego czasu też był fabryczną dzielnicą, ale niestety, to już tylko wspomnienie.

Jeżeli już jesteśmy na Pradze, to zatrzymajmy się właśnie na Szmulowiźnie. Ulica Ząbkowska, piękna choć zaniedbana. Dużo wiekowych kamienic. Strona nieparzysta między Markowską a Nieporęcką. To zabytkowa gorzelnia z początku XX w. Pamiętam, spacerując ul. Nieporęcką, wtedy jeszcze jako młodzieniec, jak od strony gorzelni za murem unosił się zapach surowych ziemniaków, jednego z surowców do produkcji wyrobów spirytusowych. Produkcja została wstrzymana na początku XXI w., a obiekt (na szczęście) wpisano do rejestru zabytków. Obecnie pełni funkcję mieszkaniowo – rozrywkową.

Wzdłuż rosnących numerów ulicznych kończy się Ząbkowska, a dalej rozwidla się Radzymińska i Kawęczyńska. Między Radzymińską  a Kawęczyńską w rozwidleniu zabytkowa kamienica – żelazko, po drugiej stronie Kawęczyńskiej pod nr 2 zabytkowa Szkoła Podstawowa nr 30 im. Powstańców 1863 r. Tam chodziłem 8 lat.

Idąc dalej Kawęczyńską, niedługo po lewej stronie można zobaczyć dawną fabrykę farb, dalej po prawej stronie zabytkowa zajezdnia tramwajowa, jeszcze czynna. Za zajezdnią po prawej stronie kolejna zabytkowa fabryka. To dawna stolarnia. Jeżeli ktoś pamięta telewizory z kineskopem i drewnianą obudową, to właśnie w tej stolarni były produkowane m.in. drewniane pudła do telewizorów kineskopowych. Obecnie w fabryce znajdują się lokale użyteczności publicznej.

Idziemy dalej Kawęczyńską do pętli tramwajowej i skręcamy w lewo w Otwocką. Idziemy Otwocką przecinając Siedlecką i dochodzimy do Łochowskiej. Kolejna zabytkowa fabryka mieści się przy skrzyżowaniu Otwockiej i Łochowskiej. Dziś obiekt kulturalno – rozrywkowy pod śmieszną nazwą „Fabryka Trzciny”. A wcześniej produkowano tam konserwy i marmoladę, później wytwarzane tam było kultowe obuwie sportowe, tzw. „pepegi”, a to od skrótu PPG, czyli pełnej nazwy firmy Polski Przemysł Gumowy. Później był tam jeszcze zakład garmażeryjny. Robili tam naprawdę dobrą kaszankę.

A teraz przejdźmy ze Szmulowizny na sąsiednią Nową Pragę i zatrzymajmy się na Szwedzkiej róg Strzeleckiej. Tam ukaże nam się potężny kolos przemysłowy, a właściwie jego fragmenty. Ocalały ściany frontowe i okazały komin. To dawna fabryka legendarnej firmy „Pollena – Uroda”. Byłem wierny kosmetykom z tej fabryki. Ten niezapomniany dezodorant „Makler” oraz krem do golenia „Wars”, a także płyn po goleniu, również „Wars” i „Makler”, które jeszcze gdzieś produkują, ale to już nie to. Fabryka pochodzi z połowy XIX w. Zanim stała się „Polleną – Urodą” po wojnie, to przed wojną w tej zabudowie mieściły się dwie fabryki: mydlarnia i fabryka lamp naftowych.

Jeżeli pójdziemy wzdłuż Szwedzką, mając z prawej strony pozostałości „Polleny – Urody”, to z czasem z lewej strony zobaczymy ciekawy obiekt, znajdujący się przy ul. Stolarskiej, równoległej do Szwedzkiej. Stolarska to oficjalny adres, ale obiekt przylega też do Szwedzkiej. Jest to niezwykłej piękności architektonicznej zabytkowa piekarnia z 1903 r. Charakteryzuje się dwoma okazałymi bliźniaczymi kominami w kształcie dwóch smukłych prostopadłościanów stojących obok siebie. W tejże piekarni wypiekano chleb przez około 100 lat. Na szczęście lokal nie stoi opuszczony. Prawdopodobnie pełni funkcję gastronomiczną lub rozrywkową.

Idąc wzdłuż Stolarskiej (i Szwedzkiej też) wyjdziemy na piękną, zabytkową ulicę 11-go Listopada i udamy się w stronę Targowej, jednej z głównych arterii Pragi. 11-go Listopada 10. Niby zwykły blok z epoki PRL-u. Właśnie tym wyróżniający się na tle innych. Wejdziemy w bramę tego bloku i... cudo. W podwórzu mała, ale piękna fabryka. Wiekowo ok. 100-letnia. Tam najpierw produkowano cukierki karmelowe, a od 1925 r. prawdopodobnie wypiekano tam chlebek. Fabryka zakończyła żywotność w 1999 r. Przez wiele lat była filią firmy SPC Zakłady Ciastkarskie. Ku mojej wręcz euforii niedawno została wpisana do rejestru zabytków.

Uwielbiam stare fabryki, tak mało ich zostało, więc jak Budka Suflera przed laty, teraz ja powtarzam: „Ratujmy co się da”.